fbpx

Nowa Lewica

image_intro_alt

Liberadzki: Timmermansów dwóch

383 głosy deputowanych do Parlamentu Europejskiego uzyskała Ursula von der Leyen w głosowaniu na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Próg wynosił 374 głosy. To najbardziej nikłe zwycięstwo spośród wszystkich dotychczasowych szefów KE. Najbardziej spektakularny wynik uzyskał Romano Prodi w 1999 roku zwyciężając stosunkiem 392 do 72.

W Warszawie natychmiast pojawiły się opinie, że swój sukces pani von der Leyen zawdzięcza europosłom PIS, którzy w ostatniej chwili – w wyniku zabiegów dyplomatycznych na najwyższych szczeblach – swoimi 26 głosami uratowali jej kandydaturę.

Może tak, może nie… Skąd wiadomo na pewno, że rzeczywiście uratowały tę kandydaturę głosy PiS? I czy na pewno cała grupa polityczna, do której należy PiS, głosowała tak samo? Nie ma na to dowodów. Głosowanie było przecież tajne. Doradzałbym więc ostrożność, tym bardziej, że rozkład sił podczas tego głosowania był taki, że praktycznie każde ugrupowanie mogło kandydaturę pani von der Leyen „uratować”.  Także na przykład SLD i Wiosna, bo my też na nią głosowaliśmy. Również moglibyśmy więc powiedzieć, że jesteśmy „ojcami” jej sukcesu.

Głosowaliśmy zaś na nią dlatego, że zobowiązała się pracować nad rozwiązaniami, które uważamy za słuszne. Z naszą grupą – Socjalistów i Demokratów – odbyła debatę programową, w wyniku której skierowała do nas list – deklarację polityczną. Zobowiązała się do:

– Wspierania rozwoju gospodarczego, zrównoważonego geopolitycznie i do wzmocnienia polityki spójności;

– W odpowiedzi na moje wystąpienie zapowiedziała podjęcie prac nad płacą minimalną w UE (co mi szczególnie leży na sercu, gdyż podczas swojej kampanii wyborczej obiecywałem zajęcie się tą sprawą);

– Zapewniła nas też, że dołoży starań, żeby fundusze przeznaczone na program Erasmus umożliwiający studia młodzieży z krajów Unii, były trzykrotnie wyższe niż dotychczas. To również jest ważny punkt mojego programu wyborczego;

– Ponadto Ursula von der Leyen solennie zapewniła nas, że praworządność w krajach Unii pozostanie jednym z jej fundamentów i będzie konsekwentnie egzekwowana;

– Że jako przewodnicząca KE kierować się będzie troską o zahamowanie niebezpiecznych skutków zmian klimatu, dbając o sprawiedliwe rozłożenie kosztów;

– Że pracować będzie nad zwiększeniem bezpieczeństwa UE poprzez dbałość o przemysł zbrojeniowy i odpowiednią politykę obronną;

– Zapewniła nas również, że funkcję I wiceprzewodniczącego KE powierzy naszemu koledze – socjaliście, Fransowi Timmermansowi z zachowaniem jego dotychczasowych prerogatyw.

Tymczasem polskie oficjalne komentarze na temat jej wygranej mówiły niemalże wprost na przykład o oczekiwaniu na oferty stanowisk komisarzy w przyszłej Komisji Europejskiej – na dodatek z „interesującym portfolio” dotyczącym zakresu działania. Świadczy to o całkowitym niezrozumieniu istoty unijnego parlamentaryzmu.

Pani Ursula von der Leyen w sprawie komisarzy ma niewiele do powiedzenia. Ona zbiera bowiem tylko propozycje personalne składane jej przez państwa członkowskie – w myśl zasady jeden kandydat z jednego kraju. Następnie wnosi te kandydatury do Parlamentu Europejskiego, albowiem ich los tam się rozstrzyga. Kandydat musi stanąć przed odpowiednią komisją parlamentarną, która przeprowadza bardzo dokładne przesłuchanie delikwenta, bądź delikwentki. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby któryś nie przepadł. Zaznał tego losu nawet pewien włoski profesor, osobisty przyjaciel Jana Pawła II. Przez takie sito przechodzą wszyscy kandydaci na komisarzy w Komisji Europejskiej.

Następnie cała wyłoniona w ten sposób KE jest poddawana głosowaniu na posiedzeniu plenarnym Parlamentu. I dopiero w wyniku w ten sposób uzyskanej większości przystępuje do wykonywania obowiązków, czyli do pracy na rzecz Unii Europejskiej. Od tego momentu bowiem żaden komisarz nie reprezentuje już swojego kraju, tylko Unię Europejską. Jest jej urzędnikiem, ma działać dla dobra całej Unii, a nie tylko kraju, z którego pochodzi. Oczekiwanie więc, że dostaniemy komisarza, który będzie dbał o polskie sprawy jest naiwnym niezrozumieniem istoty UE, albo świadomym podbijaniem bębenka własnych rzekomych zasług.

Jest też jasne, że o kierunkach rozwoju Unii decydują w PE największe ugrupowania. Pani von der Leyen – co oczywiste – będzie realizowała taką politykę, której poparcia udzielą co najmniej trzy z czterech największych ugrupowań parlamentarnych. Niezbędnej większości nie zapewni jej więc 26 głosów PiS ani nawet 60 głosów Konserwatystów Reformowanych, tylko grupy z „wielkiej czwórki”. Jeśli pani von der Leyen będzie chciała uzyskać dla swoich decyzji poparcie w wymiarze 50 proc. plus jeden głos, to musi zabiegać przede wszystkim o głosy największych ugrupowań. Ugrupowanie będące dopiero na szóstym miejscu pod względem swej siły politycznej jest mniej dla niej ważne jakby z założenia.

Na pewno będzie się zatem starała realizować politykę liberalną w zakresie gospodarki, opiekuńczą i bardziej niż dotąd rozbudowaną w zakresie działań prospołecznych, rygorystyczną, jeśli chodzi o przestrzeganie praworządności i zdecydowaną w zakresie ochrony klimatu.

Tymczasem, co charakterystyczne, wśród oczekiwań pod adresem nowej pani przewodniczącej KE wypowiedzianych przez polskie czynniki oficjalne, kwestia praworządności nie była wymieniona w ogóle. Nasze problemy stad wynikające tym bardziej – jakby w ogóle nie było sprawy, jakby to było oczywiste, że w zamian za „poparcie” oczekujemy zamknięcia tego tematu po naszej myśli, albowiem to my przyczyniliśmy się do wyboru kandydata, „który łączy, a nie dzieli”.

W związku z tym w naszej grupie – socjalistów, krąży żart, wymyślny zresztą przez prof. Marka Belkę:

PiS chcąc się pozbyć jednego Timmermansa, zyskał dwóch – stary pozostał, a nowy (pani Ursula von der Leyen) przybył.

Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany SLD

Newsletter

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!
W związku z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2016/679 o ochronie danych, wyrażam zgodę na gromadzenie, przetwarzanie oraz wykorzystywanie przez Nową Lewicę przekazanych przeze mnie danych osobowych w celach informacyjnych i promocyjnych związanych z działalnością Nowej Lewicy w celach administracyjnych na użytek newslettera, w szczególności wyrażam zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną newslettera oraz informacji o przedsięwzięciach organizowanych lub współorganizowanych przez Nową Lewicę, a także informacji o bieżących wydarzeniach politycznych. Czytaj dalej...
Polityka prywatności | Polityka cookies © 2021 Nowa Lewica. Projekt i wykonanie: Hedea.pl

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Rozumiem